Apokalipsa koronawirusowa?

Kochani… Może część z Was wie, a może nie, ale w tym momencie odbywam swój obowiązkowy staż zawodowy w aptece ogólnodostępnej[i] w ramach studiów na kierunku farmacja. Ostatni tydzień naprawdę był szalony i o tym szaleństwie chciałabym Wam dziś opowiedzieć. Nie znajdziecie tu merytorycznych opowieści o budowie patogenu, z którym obecnie mierzy się świat ani statystyk, które powinny Was uspokoić. Myślę, że takie informacje znajdziecie bez problemu w sieci (sama o tym pisałam dla portalu biotechnologia.pl). Dziś opowiem Wam, jak to wygląda z mojej perspektywy – osoby, która mierzy się z tym szaleństwem na co dzień za aptecznym stołem.

Pamiętam początki… Jakoś w styczniu dostałam prośbę o napisanie kilku słów na temat nowego wirusa. Oczywiście zrobiłam Research, opisałam z czym walczymy, zebrałam dokładne informacje jak wcześniej świat sobie radził z różnymi epidemiami czy panedemiami i wyposażona w (moim zdaniem całkiem sporą) dawkę wiedzy zupełnie nie przejmowałam się tym, że już niedługo nasi pacjenci wpadną w totalną panikę.

W aptece powoli zaczęły pojawiać się osoby pytające o maseczki chirurgiczne. Pojawiło się kilka trolli – mam na myśli osoby, które już od drzwi apteki krzyczały, że wróciły z Chin i na pewno mają TEGO wirusa, podchodziły do mnie i spektakularnie kaszlały i kichały w moją stronę… Zaczęli pojawiać się pacjenci szczerze zaniepokojeni nie tylko swoim zdrowiem, ale przede wszystkim swoimi bliskimi w podeszłym wieku, niektórzy pytali o maseczki, inni chcieli tylko zasięgnąć trochę informacji…

Po pewnym czasie maseczki się skończyły, a panika jakby trochę ucichła… W aptece nieco mniejszy ruch, bo i też pogoda trochę brzydsza. Jakoś tak jakby spokojniej się zrobiło i miałam wrażenie, że to tylko medialna nagonka sprawiła, że chwilowo pojawił się strach wśród pacjentów.

Ostatnie dwa tygodnie jednak pokazały mi, że całkowicie się myliłam.

W aptece zaczął się ogromny ruch (a moja apteka stażowa i tak przyjmuje bardzo wiele osób). Ludzie zaczęli nie tylko pytać o maseczki chirurgiczne, ale przede wszystkim o „MASECZKI PRZECIWKORONAWIRUSOWE”. Oczywiście z cierpliwością tłumaczyłam jak działa taka maseczka itd. Moje starania niestety nie do końca przynosiły efekty. Niektórzy kupowali maseczki, by potem je drożej sprzedać na allegro, manipulując jednocześnie, że na pewno uchroni to przed TYM WIRUSEM, zarabiając na tym naprawdę niezłe pieniądze (kupując za 20 zł 50 sztuk maseczek, a sprzedając np. za 200-300 zł; chyba niezły biznes?).

Jednak oprócz tych domorosłych biznesmenów w aptece pojawiali się też naprawdę przerażeni i zdezorientowani pacjenci. Ludzie wręcz błagali, żeby zapisać ich numer i dzwonić jak tylko pojawią się maseczki. Naprawdę… Zdarzyło mi się kilkoro pacjentów, którzy rozpłakali się z powodu braku maseczek, jakby to był dla nich wyrok śmierci – nie przesadzam… Dziwne? Być może, ale sądzę, że przede wszystkim brak informacji z jednej strony i zasypywanie strasznymi artykułami zwiastującymi niemalże koniec świata wywołany przez TEGO wirusa spowodowały, że ludzie zaczęli żyć w strachu.

To jeszcze nie koniec, zaczęło brakować płynów do dezynfekcji, zaczyna brakować jednorazowych rękawiczek. O maseczkach już od dawna nie ma mowy….

Tu dodam, że tego typu maseczki są potrzebne nie tylko „do walki z TYM wirusem”, ale także, żeby wejść do szpitala…
Moja apteka stażowa znajduje się blisko bardzo dużego Krakowskiego szpitala. Pacjenci po przeszczepach, pacjenci po prostu przyjmowani w trybie ambulatoryjnym, żeby być wpuszczeni do niektórych budynków szpitala obowiązkowo muszą mieć maseczki. I co teraz? Maseczek nie można nigdzie kupić, a do szpitali bez maseczki nie wejdą… Co można zrobić i jak pomóc takim osobom…? Macie jakiś pomysł?

To jeszcze nie koniec… Zaczęły się też awantury w aptece. I powiem szczerze, że to najbardziej przerażający dla mnie aspekt całego tego szaleństwa. Po pierwsze, przeżyłam szok jaki poziom kultury osobistej niektórzy prezentują… To ile razy w minionym tygodniu byłam wyzywana, ile wulgaryzmów usłyszałam w swoim kierunku, ile razy byłam oskarżana o udział w jakimś globalnym spisku… Nawet ciężko zliczyć.
Co więcej, ludzie dla siebie nawzajem zaczynają być straszni. Przykład: kolejka na 8-10 osób, ktoś kupuje preparat do dezynfekcji, koleżanka mówi „o ma pan szczęście, bo to ostatni jaki mamy” i zaczyna się awantura… Ludzie z kolejki zaczynają się kłócić kto bardziej tego potrzebuje, dochodzi prawie do rękoczynów…

Po co o tym wszystkim pisze?

Nie chcę żebyś Ty mój drogi czytelniku też wpadał w taką panikę. Doskonale rozumiem, że możesz się bać i nie wiedzieć jak wygląda sytuacja tak naprawdę.

Po pierwsze, zakaźność tego wirusa nie jest aż taka straszna. Po drugie 80% zakażonych przechodzi zakażenie łagodnie. Według mnie w Polsce pojawiły się już osoby zarażone owym wirusem, po prostu przechodzą infekcję na tyle łagodnie że nikt nawet nie pomyślał o tym żeby diagnozować ją pod kontem zakażenia COVID-19.

Ale… nie usypiajmy też swojej czujności. Dbajmy o higienę. Myjmy często ręce!

Wirus ma otoczkę lipidową[ii], a więc wszystko, co rozpuszcza tłuszcze będzie też niszczyć wirusa. Dlatego myjmy często ręce! A jeśli nie możemy ich umyć to stosujmy płyny dezynfekujące.

Jeśli nie jesteś w stanie kupić płynu do dezynfekcji to zrób go sam!

Najprostszy przepis: spirytus, kilka kropli olejku miętowego/z drzewa herbacianego i trochę gliceryny dla zwiększenia lepkości. Najlepiej wlać to do buteleczki z atomizerem i rozpylać na suche dłonie.

Kolejna sprawa – nie dotykaj dłońmi twarzy! Wysypiaj się – 8h snu to podstawa. Unikaj nadmiernego przesilenia, uprawiaj sport tak by czuć się po prostu dobrze. Możesz tez wspomóc się dzikim bzem czy czosnkiem. Ale najważniejsze – bądź po prostu trzeźwo myślącym człowiekiem.

Jeśli tylko masz jakieś pytania czy wątpliwości – pisz śmiało, postaram się najlepiej jak potrafię odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości.


[i] Staż jest zupełnie darmowy, nic na tym nie zarabiam


[ii] Z tej otoczki lipidowej wystają białka, stąd wirus wygląda pod mikroskopem jakby miał koronę – stąd też jego nazwa

Udostępnij

7 Replies to “Apokalipsa koronawirusowa?”

  1. Apropo koronoszaleństwa,
    Od 2 tygodni rozpoczęła się moja alergia na pyłki drzew (nie istotne jakie). Łzawią mi oczy, kicham no i mam katar… Już 3 razy zdarzyło mi się, że kichając w autobusie ludzie się ode mnie odsuwali. Są tego dobre strony (miałam miejsce siedzące 😅), ale widzę, że ludzie na prawdę są spanikowani tak jak piszesz 🙂

  2. Bardzo dobrze napisane! Szkoda, że musisz znosić takie zachowania w aptece 🙁 Maseczki to tulipanomania naszych czasów. Trzymaj się, w końcu jesteś na pierwszej “linii ognia” w walce z chorobami 🙂

  3. Witam ponownie Pani Aleksandro, Pisze Pani że zachorowalność nie jest aż tak strasznie duża. Ja jednakże uważam, że mamy się czego obawiać zwłaszcza ludzie, którzy mają w swojej rodzinie osoby starsze, astmatyków czy osoby, które mają problemy z oddychaniem. Według mnie, mimo że w Chinach liczba chorych zaczęła spadać wirus w każdej chwili może się wymknąć spod “kontroli”. Media powinny przekazać nam zdroworozsądkowy sposób myślenia, a my uświadomieni dbajmy o siebie bo od tego najwięcej zależy.
    Ostatnio tak sobie pomyślałam, że jak epidemia koronawirusa się skończy, (w nadziei że) ludzie nabiorą nowych dobrych nawyków w dbaniu o higienę – ludzie będą mniej chorować.

    Jak Pani uważa, czy “lajtowa” zima w Polsce ma pozytywny wpływ na zachorowalność?

    Czy powinniśmy się jakoś wyposażyć w w/w maseczki? – na wszelką ewentualność?
    Jeśli tak, jak je nabyć taniej? Patrzyłem na ceny, ludzie to ch**.
    Te maseczki chyba są nam potrzebne. Osobiście nie chciałbym zarazić swoich bliskich.

    PS. Czytam bloga od 2 tygodni, jest Pani wspaniała. Proszę to robić dalej! .
    Będę Pani zadawał pytania. 🙂

    P.PS. Zakupiłem pokrzywę. ^^

    ~Już stały czytelnik. 🙂

    1. Witam,
      na początku chciałabym się odnieść do tematu zachorowalności i śmiertelności.
      Pamiętajmy – okres inkubacji (czyli czas gdy chodzimy z wirusem, czując się w miarę zdrowi jednocześnie zarażając ludzi dookoła) jest dość długi, szacuje się, że to około 10-14 dni. W tej sytuacji nawet nie wiedząc o zakażeniu możemy pozarażać swoich bliskich.
      Z kolei śmiertelność nie jest aż tak wysoka i dotyczy przede wszystkim osób starszych i osób z chorobami towarzyszącymi. Tak jak Pan pisał – osoby z cukrzycą, astmą, nadciśnieniem tętniczym nie wspominając już o osobach po przeszczepach czy ludziach w trakcie hospitalizacji – o nich naprawdę powinniśmy się martwić i dbać o to by nie zostali zarażeni.
      Dla młodych, zdrowych osób wirus nie jest aż tak niebezpieczny.

      Ale… Jeśli chodzi o maseczki – jasne, nie byłoby źle ich używać. Przy czym taką maseczkę powinna nosić przede wszystkim osoba chora (żeby nie rozpylać tego patogenu). Oczywiście wracamy do tematu długiego okresu inkubacji i trudności w określeniu kto jest chory a kto nie…

      Pamiętajmy też, że sporo osób może przechodzić infekcję spowodowaną nowym wirusem jak zwykłe przeziębienie/grypę nie udając się do lekarza i w ogóle nie będąc diagnozowanym w tym kierunku.

      Czy więc warto kupować maseczki w takich horrendalnych cenach (bo ktoś sobie z tego biznes zrobił)… Osobiście zostawiłabym maseczki chirurgiczne pracownikom medycznym. Już teraz brakuje maseczek dla szpitali i część planowych zabiegów jest z tego powodu odwoływana. Wyobrażacie sobie?! dla mnie osobiście to jakieś szaleństwo.

      Ale zawsze można zaopatrzyć się w maseczkę antysmogową i filtrem HEPA – w pewnym stopniu powinna nas chronić (ceny nie są aż tak wygórowane, a taka maseczka wystarcza na 50-60h).
      W swojej aptece stazowej raz widziałam panią z workiem na głowie – w pierwszej chwili zdziwienie, ale tak naprawdę bariera była. Tyle że martwiłabym się o to czy się troszeczkę nie “poddusza” dwutlenkiem węgla w tej sytuacji.

      To, co polecam ze swojej strony – myć ręce! I to porządnie. Postaram się wstawić opis, fotografie lub może nawet filmik jak to robić poprawnie. Kiedy nie możemy umyć rąk to zbajmy chociaż o zdezynfekowanie rąk. nie dotykajmy też dłońmi twarzy. Niektórzy zalecają chodzenie w okularach – kiedy patogen dostanie się do oczu z dużym prawdopodobieństwem będziemy zarażeni.

      Polecam picie soku z dzikiego bzu, laktoferynę (tez postaram się opisać jej działanie w najbliższych artykułach), spożywanie dużej ilości warzyw i owoców, dobrze się wysypiać i w miarę możliwości unikać stresu i dużych skupisk ludzi. A kiedy ktoś jest chory, pojawiają się objawy grypopodobne, duszności, podróż zagraniczna wczesniej – zgłośmy się do lekarza lub chociaż do apteki.

      Wirus już jest w Polsce (choć może był dużo wcześniej, tyle że niewykryty), ale to nie powód, żeby przez kolejne tygodnie (bo na pewno będzie się rozprzestrzeniał) zamknąć się w mieszkaniu i przestać normalnie żyć.

      Nie siejmy więc paniki 🙂

      To o czym Pan pisał – ludzie może nauczą się dbać o higienę i myślę, że to bardzo dobrze. Bo ilu z nas pierwsze co robi po przyjsciu do domu to myje ręce? Warto praktykować dobre nawyki 🙂

  4. Pani Olu. Czyli jak to jest? Przed pierwszymi objawami, jeśli takowe wystąpią, zarażamy przez dwa dni, czy na wiele przed. A swoją drogą dobry artykuł. Można jak w lustrze zobaczyć, jakimi jesteśmy. Mam nadzieję, że to jednostki.

Skomentuj A. Sowa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *